Białe światło słoneczne nieśmiało przebijało się przez cienkie, oszklone otwory na skosie sufitu, padając wprost na pogrążoną w śnie twarz nastolatki. Głęboki, równy oddech odbijał się echem po pomieszczeniu, by w pewnym momencie zmienić się w chrapliwy i urywany, po czym zamilknąć na dwie, dłużące się sekundy, gdy młoda dziewczyna podrywała się z łóżka, by usiąść i oczyścić umysł, powierzając się całkowicie ramionom Mocy.
Nerwowo zadudniła paznokciami o komódkę, przecierając zaspane oczy
i spoglądając na dwa, ustawione przy przeciwległej ścianie łóżka. Spod beżowej kołdry wystawała tylko burza rudych loków, okalających delikatną oliwkową twarz. Trzecie łóżko było puste. Schludnie poskładana pościel idealnie wpasowywała się
w sterylny porządek pomieszczenia.
i spoglądając na dwa, ustawione przy przeciwległej ścianie łóżka. Spod beżowej kołdry wystawała tylko burza rudych loków, okalających delikatną oliwkową twarz. Trzecie łóżko było puste. Schludnie poskładana pościel idealnie wpasowywała się
w sterylny porządek pomieszczenia.
Nikt nie przepuszczałby, że to posłanie znaczyła śmierć. Całkiem jak jego właścicielkę. Niebieskooką blondynkę o różanej cerze. Zawsze radosną, pełną życia
i energii... a teraz nieżywą. Jak miliony innych istnień w tej wojnie. Tenebris pamiętała entuzjazm, jakim tryskała martwa, gdy to właśnie jej z ich trójki jako pierwszej przypadł zaszczyt zostania padawanką.
i energii... a teraz nieżywą. Jak miliony innych istnień w tej wojnie. Tenebris pamiętała entuzjazm, jakim tryskała martwa, gdy to właśnie jej z ich trójki jako pierwszej przypadł zaszczyt zostania padawanką.
Równie mocno pamiętała gorzkie łzy, cisnące się do oczu i palące niedowierzanie, pomieszane z czarną rozpaczą, jakie pulsowały w jej czaszce, prawie rozsadzając ją na części. Widok zaczerwienionej, mokrej twarzy rudowłosej i symbolicznego, papierowego lampionu puszczonego w niebo prześladował ją w snach. Nie rozumiała tego. Nie rozumiała, dlaczego uczucia te tak w nią uderzają. Przecież jest... tfu, ma zostać Jedi. Jak ma zostać Jedi, jeśli targają nią takie uczucia? Jak ma zostać Jedi, jeśli płacze i rozpacza, nie mogąc pogodzić się z prawdą? Jak ma zostać Jedi, nie panując nad emocjami?
Nie nadajesz się na Jedi... nie nadajesz..., szepcze cichy, wstrętny głosik w jej głowie. Głos brzmi twardo. Wyraźnie czuć w nim kpinę i pogardę. Tenebris wzdryga się, a jej ciałem wstrząsa krótki dreszcz. Lęk, największy lęk, jaki trawi jej trzewia co wieczór... uwolnił się. Przebił bariery ochronne umysłu i wydostał się na zewnątrz. Ślamazarnie, jak wijący wąż. Po cichu, jak mały robaczek. Złamał jej silną wolę
i znalazł drogę do panowania nad jej strachem. Do zapuszczania korzeni w jej duszy
i pogłębiania obaw, jakimi obdarzała swoją przyszłość.
i znalazł drogę do panowania nad jej strachem. Do zapuszczania korzeni w jej duszy
i pogłębiania obaw, jakimi obdarzała swoją przyszłość.
Jesteś... za słaba... za słaba Mocą.., dodaje obleśnie głosik. Tenebris obejmuje twarz dłońmi, a czarne jak dusza diabła włosy opadają jej na oczy, spowijając świat w ciemności. Chce krzyczeć, ale głos staje jej w gardle. Chce wyciągnąć dłoń... ku górze... ku światłu. Chce chwycić cudowną linę i znaleźć się znów w ramionach Mocy. Czarne witki oplatają jej serce, spowijając je mrokiem. Źrenice rozszerzają, przykrywając całe tęczówki. Jesteś moja... moja... moja, chrapliwie wymawia głosik.
Obudź się... obudź się... Bris... obudź się! Stang, obudź się! - mówi ktoś, bez śladu pogardy. Obudź się! Obudź! Bris! - słyszy krzyk, przepełniony autentyczną troską. Czuje silne dłonie zaciśnięte na jej chudych ramionach; jej głowa eksploduje wibracjami, porównywalnymi do tych na kolejce górskiej. Szkoda, że nigdy nie była na kolejce górskiej.
— Bris, do cholery! - otwiera oczy, widząc nad sobą męskie, poznaczone bruzdami czoło. Rozchyla usta, czując duszący kaszel, cisnący się wprost z jej trzewi. Daje mu upust i spogląda znów na twarz, wpatrzoną w nią z przerażeniem.
W zielone oczy, nagle będące ostoją bezpieczeństwa. Będące latarnią, wskazującą drogą w trakcie sztormu. Będące...
W zielone oczy, nagle będące ostoją bezpieczeństwa. Będące latarnią, wskazującą drogą w trakcie sztormu. Będące...
— Wszystko w porządku? — pyta mistrz Kenobi, powoli puszczając jej ramiona. Odsuwa się na odległość, nienaruszającą jej intymnej strefy i spogląda na siedzącą w otępieniu dziewczynę, wpatrzoną w jeden martwy punkt.
— Co... co się stało?
— Usłyszałem krzyk. Rzucałaś się. Mniemam, że miałaś koszmar, więc postanowiłem Cię obudzić, Bris.
— Gdzie... gdzie są dziewczyny?
— Ignis ma dzisiaj dyżur przy śniadaniu, a Yyla... no cóż... nie żyje. — dokończył powoli, starając się brzmieć jak najłagodniej, wiedząc, że dziewczyna jest w szoku. Wycofał się i oparł o framugę, patrząc na jej zaciśnięte pięści i potargane włosy, opadające na młodą twarz.
— Wszystko w porządku? — spytał jeszcze raz, bardziej z obowiązku niż
z troski. Wiedział, że powinien odejść, a dziewczyna musi w samotności poukładać sobie wszystko, łącznie z minionym koszmarem.
z troski. Wiedział, że powinien odejść, a dziewczyna musi w samotności poukładać sobie wszystko, łącznie z minionym koszmarem.
Tenebris jedynie delikatnie skinęła głową, kątem oka obserwując jak wycofuje się
i odchodzi, zostawiając ją samą w zimnym pokoju. W schludnym, pozbawionym barw pokoju. Samą. Samiuteńką. Z jednym, jedynym, wyrywającym się z jej serca marzeniem.
i odchodzi, zostawiając ją samą w zimnym pokoju. W schludnym, pozbawionym barw pokoju. Samą. Samiuteńką. Z jednym, jedynym, wyrywającym się z jej serca marzeniem.
By ktoś ją przytulił. Przytulił, cholera, i nie pytając o nic pozwolił poczuć się bezpiecznie w ciepłych ramionach.
Ignis była młoda. Dwa lata młodsza od Tenebris, bowiem liczyła sobie zaledwie piętnaście lat. Burza rudych loków okalała jej śliczną twarz, całą obsypaną delikatnymi piegami. Modre, ogromne oczy patrzyły wesoło na każdego, kto tylko pojawiał się w stołówce. Dużo się uśmiechała, napełniając nadzieją wszystkich tu zebranych. Była takim wesołym ogniem w ciemną noc, drogowskazem... gwiazdą, udowadniającą, że jest po co i gdzie iść. Cholernym, niskim chochlikiem, będącym całkowitym przeciwieństwem swojej przyjaciółki, Tenebris. Odwrotność od oziębłej zołzy, która poza czarnymi włosami miała też czarną duszę. Ale mimo to się, cholera, rozumiały. Rozumiały jak nikt inny. I obie w jednakowym stopniu przeżywały śmierć Yyli, trzeciej muszkieterki. Noc po wieściach o jej śmierci spędziły razem. Wtulone w siebie i zalane łzami. Wciąż czuła dłonie Tenebris, głaszczące pocieszająco jej niechlujne loki i czuła dotyk gładkich włosów przyjaciółki, przemykających pod palcami. Wciąż pamiętała ciepło jej ciała, słyszała urywany, zanoszący się szlochem oddech i szybkie bicie serca. Miała przed oczami widok czerwonej twarzy, zapłakanych policzków i pogryzionych ust. Tenebris była brzydka, gdy płakała. Wyglądała jak demon, opłakujący swój upadek. Jak zmora, która mogłaby ją nawiedzać w snach. A mimo to i tak była na swój sposób piękna. Widziała w tym bólu, tej brzydkiej, zaryczanej twarzy kruchość. Słabość. Słabość, pokazującą, że obie są przecież tylko ludźmi. Ludźmi, których nie da się pozbawić emocji. Nie da wytępić w nich człowieczeństwa. Człowieczeństwa. Czy stając się Jedi, wciąż pozostawało się człowiekiem? Czy wybierając ścieżkę rycerza światła pogrążało się w świetle do tego stopnia, że traciło ludzkość? Traciło... śmiertelność? Nie. Yyla była na to żywym dowodem. Te pytania od dawna ją głębiły. Od dawna sprawiały, że nie mogła spać po nocach. Yyla chciała być Jedi. Miała marzenia, plany, wigor... wszystko, co wielu młodych ludzi, gotowych wzbić się na wyżyny.
Ale umarła. Odeszła, zabita przez pieprzonego droida. Kupę złomu. Bez mózgu. Bez duszy. Bez planów na przyszłość. Zabita przez maszynę, niedorastającą jej do pięt. Pierdolonego blaszaka, który nie mógł równać się z nią umysłem...
Dlaczego życie było takim niesprawiedliwym gównem?
Nikt, kto ją znał w życiu nie posądziłby jej o takie stwierdzenia. Nikt, kto ją znał
w życiu nie pomyślałby jak czarne myśli kłębią się w tej niewinnej dziewczynce.
Ale co z tego. Nikt nie musiał wiedzieć. Nikt nie musiał wiedzieć, w końcu i tak nikogo to nie obchodziło.
Ale umarła. Odeszła, zabita przez pieprzonego droida. Kupę złomu. Bez mózgu. Bez duszy. Bez planów na przyszłość. Zabita przez maszynę, niedorastającą jej do pięt. Pierdolonego blaszaka, który nie mógł równać się z nią umysłem...
Dlaczego życie było takim niesprawiedliwym gównem?
Nikt, kto ją znał w życiu nie posądziłby jej o takie stwierdzenia. Nikt, kto ją znał
w życiu nie pomyślałby jak czarne myśli kłębią się w tej niewinnej dziewczynce.
Ale co z tego. Nikt nie musiał wiedzieć. Nikt nie musiał wiedzieć, w końcu i tak nikogo to nie obchodziło.
Była tylko (przyszłym) Jedi.
Tylko.
............................................................................................................................
Dziękuję za uwagę i mam nadzieję, że prolog przypadnie do gustu :).
A kto tu pisze nowego blogaska? <3 A kto tu pisze nowego blogaska, hm? :D
OdpowiedzUsuńOj, ciota, gdzie mi z tym słownictwem, nie wolno. Wstydziłabyś się :P
No cóż, co by tu innego napisać, prócz tego, że:
- Podoba mi się ^^
- Czekałam bardzo długo, aż podniesiesz dupę, hihi <3
- Czekam na zakładkę o postaciach ^^
- I czekam na kolejne <3
Niech Moc będzie z Tobą ♥
Your:
Little Kid ^.^
Poprzednich twoich blogów nie czytałam. Ale tego z przyjemnością poczytam :) no blog o SW w wykonaniuniu Wiki, super. Ja już muszę lecieć bo wsiadam z tramwaju. Czekam na
OdpowiedzUsuńOlga
Kiwi bawi się w lokowanie produktu ;)
OdpowiedzUsuńMusze przyznać, że kiedyś czytałam Twoje opowiadanie z Epilogiem, ale był to rok szkolny i zatrzymałam się przy... szóstym rozdziale czy jakoś tak.
Mam nadzieję że w czasie roku szkolnego znajdę czas, aby tu wpadać.
Czekam na pierwszy rozdział i Niech Moc Będzie z Tobą!
PS: nie ma to jak wstawić własny button na bloga xD
Wydaje mi się, że wstawiła tu button, żeby nie było pytań skąd szablon albo o to gdzie można zamówić. Po prostu dla jasności. :D
UsuńWiem, wiem. Tylko się tak śmieję ;)
UsuńNo więc tak... Mój komputer w miarę dzisiaj współpracuje, więc mogłam wejść i przeczytać, i oczywiście skomentować. Prolog jest pięknie napisany, jak każde twoje działo. Masz, dziewczyno, ogromny talent i cieszę się bardzo, że wróciłaś do pisania. Będzie co czytać. O ile zechcą współpracować dwie rzeczy; laptop i czas. Do grudnia tak daleko :(
OdpowiedzUsuńNie masz pojęcia jak odetchnęłam z ulgą, widząc nazwisko "Kenobi". Nadzieję mam też na pojawienie się jakieś, chociaż nikłe, pana Skywalkera. Chociaż nawet bez naszych kochanych postaci będę czytać. Czytam wszystko co twoje i się o tym dowiem. Taki mój mały narkotyk. Dlaczego Tenebris tak bardzo kojarzy mi się z Tobą? No nie w stu procentach, ale jednak...
Niech Moc będzie z Tobą
Mała Mi
Nigdy nie wiem, jak skomentować to, co piszesz.
OdpowiedzUsuńBo po prostu za każdym razem wpatruję się w białe pole i jeszcze z zapartym tchem wspominam to, co przed kilkoma sekundami skończyłam czytać. Twój dobór słów, opisy, postacie... sa po prostu idealne i oprócz pochwał nigdy nie potrafię wykrztusić z siebie czegoś więcej.
Zachwyt. 100 %.
Niech Moc będzie z Tobą.
Om om om. <3
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że znów piszesz. Liczę, że weny wystarczy Ci na baardzo długi czas.
Twoje opisy podbijają moje serce. <3 Są cudowne. Tenebris ma przed sobą niemałe wezwanie, zadręcza się, że nie nadaje się na Jedi... doskonale opisałaś jej przygnębienie, brak mi słów. *.*
Czekam na więcej zakładek! ;P
Pozdrawiam i czekam na neeext. ;*
Cóż, nie wiem o czym jest opowiadanie, obawiam się, że o Star Worsach czy czymś takim, ale żywię nadzieję, że jednak jest w pełni autorskie. Jest dużo postaci i czasami nie wiedziałam jaką kto pełni rolę, ale myślę, że to wyjaśniasz później. Przede wszystkim muszę ci pogratulować, że prolog jest długi, że zawiera więcej niż kilka zdań na krzyż, co ostatnio na blogach jest niezwykle częste. Wzbudziło emocje, podobało mi się opisy. Krótko mówiąc, jest o czymś i jest zgrabnie.
OdpowiedzUsuńWybacz też moją niewiedzę, ale ja tak dziś w wolnej chwili wpadłam na szalony pomysł, by zajrzeć na kilka blogów na chybił trafił pozostawić spam, a potem zerknąć na pierwsze rozdziały lub prologi, by zobaczyć co sam taki autor tworzy.
Pozdrawiam i jakbyś miała ochotę wpaść do mnie, to w spamie zostawiłam opisy i linki.